Tradycyjnie sobota 20 czerwca dla Słowian była dniem wielkiego święta związanego z siłami natury - ognia, wody, słońca i księżyca, urodzaju, płodności, radości oraz miłości. Gmina Leśniowice też świętowała w tym dniu nad Zbiornikiem Maczuły.
Sięgając do tradycji ludowych Koło Gospodyń Wiejskich w Horodysku, przy współpracy z Wójt Gminy Leśniowice i Samorządowym Ośrodkiem Kultury w Leśniowicach postanowiło zorganizować Warsztaty Świętojańskie, nawiązujące do sobótkowych obrzędów. Obowiązujące obostrzenia epidemiologiczne ograniczyły możliwości organizacji Nocy Świętojańskiej w pełnym zakresie, ale chociaż w niewielkim stopniu przywołane zostały dawne zwyczaje. Ożywienie kupałowych tradycji rozpoczęliśmy od warsztatów wicia wianków prowadzonych przez Mariolę Piędzię (kierownika Zespołu Pieśni i Tańca Ziemi Chełmskiej) i Irenę Blim (hrubieszowską artystkę ludową). Wianek mógł uwić każdy, młodych panien było wiele. Kolorowe i pachnące, założone kwiatami stoły zapraszały do pracy. Chabry, rumianki, maki przeplatały się z różami, groszkiem, koniczyną, brzozą i czereśnią. Lawenda i firletka współgrały z wierzbą. Opowiadania o dawnych zwyczajach nadały magiczny charakter spotkaniu. Efektem pracy warsztatowej było kilkanaście pięknych kwiatowo-ziołowych pierścieni. Następnie, zgodnie z obyczajem, w pobliżu wody rozpalono ogień. Tradycyjny taniec przy ognisku wykonała młodzież ze Szkoły Podstawowej w Sielcu, przygotowana pod okiem Ewy Stańkowskiej. Ludowe stroje i pieśni dopełniły całości. Następnie w korowodzie, prowadzonym przez młodych kawalerów idące dziewczyny, panny i kobiety wypuszczały do wody uwite przez siebie wianki. Towarzyszyły im pieśni, wyśpiewane przez członkinie KGW w Horodysku.
Pogoda tego dnia była niezwykła. Błyskawice, grzmoty, rzadko spotykane, wręcz straszne, chmury potęgowały tajemniczy charakter wieczoru. Niestety ze względu na burzową aurę nie udało się zaprezentować widowiska ogniowego, które planowane było na zakończenie wydarzenia. Spektakl przygotowany przez Elżbietę Dopieralską i działający przy chełmskim Klubie Wojskowym Teatr Hesperydy zaprezentujemy na Maczułach w innym terminie.
Dziękujemy wszystkim osobom zaangażowanym w przygotowanie tego wydarzenia!
Było ono pierwszym z serii działań realizowanych w ramach autorskiego projektu KGW Horodysko pn. "Spotkania z żywą tradycją w Horodysku.", dofinansowanego ze środków Narodowego Centrum Kultury w ramach programu "EtnoPolska 2020".
Dawno temu w Noc Kupały było tak...
… wieczorem wygaszano paleniska w całej wsi, po czym ludzie udawali się na miejsce świętowania. Ogień rozpalano w pobliżu płynącej wody. Towarzyszył temu rytuał, w trakcie którego drewniane koło z piastą, nakładano na wbity w ziemię drewniany kołek. Koło to wcześniej okręcano słomą zanurzoną w smole. Następnie kręcono kołem tak szybko i długo, aż pod wpływem tarcia zajmowało się ono ogniem. Toczono je wówczas do przygotowanego wcześniej dużego stosu i rozpalano ogromny ogień. W niektórych regionach ogień rozpalano pocierając o siebie dwie deski tak długo, aż skrzesały one iskrę. Do ognia wrzucano zioła mające uzdrawiające i oczyszczające moce. Przez całą noc tańczono dookoła ognia oraz rytualnie przeskakiwano przez niego – skok przez płonące ognisko miał wypędzić ze skaczących złe moce, uchronić przed chorobami, zapewnić płodność i pomyślność.
Święto było ważne zwłaszcza dla młodych, którzy nie posiadali jeszcze partnera czy partnerki. Dziewczęta wróżyły sobie na temat zamążpójścia puszczając na wodę uwite z kwiatów i ziół wianki z wplecionym w nie łuczywem lub, później, świeczką. Od tego co stało się z wiankiem zależeć miał los dziewczyny. Jeśli wianek spłonął lub utonął, oznaczać to mogło staropanieństwo lub chorobę, jeśli odpłynął daleko przez nikogo nie wyłowiony, dziewczyna miała jeszcze poczekać na zamążpójście. Jeśli natomiast jakiś kawaler wyłowił wianek dziewczyny, to on właśnie miał stać się w przyszłości jej mężem.
Podczas Nocy Kupały młodym wolno było więcej niż zwykle, mogli oni oddalić się sam na sam z ulubieńcem lub ulubienicą i nikt ze starszych nie mógł mieć o to pretensji (czas święta w kulturze ludowej był czasem odwróconym, można było pozwalać sobie na zachowania niedopuszczalne w „zwykłym” czasie).
Zwyczajem związanym z Nocą Kupały było też poszukiwanie kwiatu paproci, który zakwitać miał tylko na tę jedną noc a swojemu znalazcy miał przynieść szczęście i bogactwo. Dla zakochanych młodych była to doskonała okazja do romantycznej wędrówki po lesie. Dopiero po nocy kupały można było bez obaw zażywać kąpieli w stawach, jeziorach czy rzekach, ponieważ moc zamieszkujących akweny demonów (utopców, wodników, topielic) słabła i nie były one w stanie wyrządzić kąpiącym się krzywdy.
Ludy słowiańskie Noc Kupały obchodziły podczas letniego przesilenia, w nocy z 21 na 22 czerwca, czyli podczas najkrótszej nocy w roku. W roku przestępnym (tak jak m.in. rok 2020) przesilenie przypada na przełomie 20 i 21 czerwca.
Pogańskie zwyczaje związane z Nocą Kupały były tak silnie zakorzenione w ludowej kulturze, że pomimo starań, kościołowi nie udało się ich wykorzenić. Zostały (podobnie jak wiele innych pogańskich rytuałów) zasymilowane i włączone do oficjalnego kalendarza świąt chrześcijańskich jako Noc Świętojańska, czyli wigilia święta Jana Chrzciciela, obchodzona z 23 na 24 czerwca. Podczas nocy świętojańskiej odbywał się obrzęd święcenia wody, w kościołach święcono też lecznicze zioła. Jednak główne elementy święta nie zmieniły się znacznie, nadal palono ogniska, przez które skakano, puszczano wianki i szukano kwiatu paproci.
Obecnie zwyczaje związane z Nocą Kupały i Nocą Świętojańską zatraciły swoje pierwotne, magiczne znaczenie i są po prostu okazją do dobrej zabawy.